Artykuły

Musimy się przygotować na konsekwencje zmian klimatu. Odc. 2 WODA

Zmiany klimatu niosą ze sobą szereg niekorzystnych zjawisk – powodzie, susze, upały, przymrozki… Raz mamy silne niedobory wody, a raz jej gwałtowny nadmiar. Cierpi na tym nie tylko rolnictwo, ale także inne dziedziny polskiej gospodarki.

 

Zmiany klimatu sprawiają, że wysychają rzeki, zbiorniki wodne, studnie itd. Już w tym roku w wielu gminach górskich, a także w Koniecpolu pod Częstochową ludzie od kilku miesięcy nie mają wody w kranach. To ogromna uciążliwość. Woda jest dowożona do nich beczkowozami i racjonowana. To też potężne koszty dla niezbyt bogatych gmin. Dlaczego tak się stało, że brakuje wody?

Hydrolodzy wyjaśniają, że susza zaczęła się w niektórych rejonach naszego kraju już jesienią ubiegłego roku. Po niej nastąpiła prawie bezśnieżna zima, a to właśnie woda ze śnieżnych roztopów uzupełnia zasób płytkich wód podziemnych, czyli tych, z których czerpiemy wodę budując przydomowe studnie, a także studnie do niewielkich wodociągów. Dalej nastąpiło bardzo gorące i suche lato. Jesień także nie spełniła oczekiwań hydrologów, bo choć trochę popadało, to były to najczęściej deszcze nawalne, które spłynęły do rzek. A do podniesienia poziomu wody potrzebne są długotrwałe i niezbyt silne opady. Wtedy woda ma szansę wsiąknąć w ziemię i przeniknąć do głębszych pokładów. Na Śląsku szacuje się, że poziom wody w zbiornikach podniósł się o kilkanaście centymetrów (Jezioro Goczałkowickie, Kozłowa Góra), co jednak w żaden sposób nie zmieniło sytuacji mieszkańców Koniecpola. Nadal uzależnieni są od wody z beczkowozów. Gdyby teraz nastąpiła śnieżna zima, w okolicach lutego-marca poziom wód podziemnych wzrósłby do satysfakcjonującego poziomu. Jednak meteorolodzy nie są w tym względzie optymistami.

Jak więc możemy się przygotować na niekorzystne zjawiska związane z brakiem pitnej wody? Na pewno rozwiązaniem jest budowanie wielkich firm wodociągowych, które czerpać będą wodę podziemną z głębokich studni, a także tzw. duża retencja, czyli budowanie zapór na rzekach. Powstaną wówczas zbiorniki wodne będące rezerwuarem wody pitnej.

A jaka rada dla rolnictwa, które jeszcze bardziej cierpi z powodu suszy? Tutaj pomocna będzie tzw. mała retencja, która wydłuży obieg wody i pozwoli na jej gromadzenie w ilości potrzebnej do nawadniania gruntów, a także posłuży do gaszenia pożarów, zmniejszy ilość terenów podmokłych.

Zmiany klimatu to jednak także zagrożenie całkiem odwrotną sytuacją, czyli bardzo śnieżnymi zimami i silnymi opadami deszczu, co powodować będzie powodzie. To oznacza, że nie powinniśmy budować domów w dolinach rzek, ponieważ stale będą one narażone na podtopienia. Nawalne deszcze to wyzwanie dla niewydolnych instalacji kanalizacyjnych – trzeba je modernizować, a niejednokrotnie budować od nowa. One bowiem także są często przyczyną lokalnych podtopień.

W miastach trzeba pozostawiać dużo terenów zielonych, suchych zbiorników wodnych, polderów, czyli miejsc, w których woda będzie się mogła gromadzić lub po prostu wsiąkać w grunty. A to wiąże ze sobą inną filozofię myślenia o miastach, w których każdy metr kwadratowy powierzchni jest obecnie zabudowywany. A także wiąże się z bardzo kosztownymi inwestycjami.

Trudno pominąć konsekwencje zmian klimatu jakie poniosą tereny nadmorskie. Już od lat poziom morza Bałtyckiego podnosi się o trzy milimetry rocznie – to zagrożenie dla niżej położonych terenów nadmorskich czy półwyspów. Konsekwencją zmian klimatu są także przedłużające się i coraz silniejsze sztormy. To powodować będzie erozję plaż i zabieranie gruntó. Jednym ze sposobów przeciwdziałania takiej sytuacji jest budowa instalacji rozbijających fale i zmniejszających ich siłę. Na przykład w Ustce powstaje obecnie sztuczna, bo na betonowym stelażu, rafa koralowa.